Urząd miasta Czeladź

Urząd miasta Czeladź

niedziela, 19 grudnia 2010

CZELADZKA TELEWIZJA

http://www.czeladz.tv/

ODROBINA HUMORU

CZELADŹ - NONSENSOPEDIA

ŻOŁNIERZE Z CZELADZI

ŻOŁNIERZE Z PIASKÓW

           Piaski - kilkutysięczna dzielnica m. Czeladź, będącego do I wojny światowej w zaborze rosyjskim, a w czasie jej trwania pod okupacją niemiecką. Z racji swego usytuowania i przywiązania do kopalni węgla kamiennego "Czeladź" w pierwszej połowie XX wieku była niemal samodzielną enklawą, w której dominującą władzę lokalną sprawowała dyrekcja kopalni, skupiająca w swych rękach zasoby mieszkaniowe (z charakterystycznymi domami zbudowanymi według wzorców francuskich, zaliczonymi dzisiaj do unikatowych zabytków budownictwa zakładowego). Później na obrzeżach Piasków powoli budowano większe i mniejsze prywatne domy mieszkalne. Mieszkańcy Piasków w owym czasie, to ludzie przybywający z różnych stron Polski, podejmujący pracę w kopalni i w większości osiedlający się w kopalnianych domach mieszkalnych. Duża część z nich miała już bogate doświadczenie życiowe, w tym służbę wojskową w armii rosyjskiej, a nawet uczestnictwo w wojnie rosyjsko - japońskiej lub I wojnie światowej. Inni, pochodzący z zaboru austriackiego, często wspominali służbę w czasie tej wojny na froncie włoskim. Kilka rodzin przybyło ze Śląska (m. in. rodziny Gilmajstrów, Andermanów) wnosząc do życia Piasków elementy kultury niemieckiej. W późniejszym okresie na Piaskach osiedli nieliczni legioniści Józefa Piłsudskiego i żołnierze z "błękitnej" armii generała J. Hallera. Znaczny odsetek mieszkańców Piasków stanowili jednak ludzie przybyli z przeludnionych podczęstochowskich, kieleckich i krakowskich wsi.

Największym doświadczeniem życiowym wykazywali się byli wojskowi, którzy inicjowali i brali udział w protestach i strajkach o charakterze ekonomicznym i narodowym (m. in. wpływali na przebieg strajku szkolnego w 1905 r.). Nieco później kształtowali poglądy młodzieży, w 1919 i 1920 r., w obliczu zagrożenia bolszewickiego, agitowali ją do ochotniczego zaciągania się do wojska. Wielu młodych ludzi z Piasków uczestniczyło w tej wojnie a kilku nie wróciło, m. in. K. Kotulski. Ci, którzy brali w niej udział wrócili z poważnym doświadczeniem życiowym, a wielu ze zdobytymi stopniami podoficerów rezerwy. Ich umiejętności i ukształtowane postawy obywatelskie często były wzorcem dla wielu mieszkańców Piasków. To oni w pierwszych latach niepodległej Polski (w 1918 oraz na początku lat 20 - tych) wchodzili w skład Rad Delegatów Robotniczych, organizowali i brali udział w strajkach o zapewnienie pracy, godziwej zapłaty i poprawy warunków socjalnych. Jak wiadomo protesty te i strajki brutalnie, z użyciem broni palnej tłumiła policja i wojsko w całym Zagłębiu Dąbrowskim. W czasie tłumienia strajków i protestów zginęło kilkudziesięciu robotników w różnych miejscowościach Zagłębia Dąbrowskiego. Na samych Piaskach również. W roku 1958 kopalnia ufundowała pomnik, zlokalizowany w parku w pobliżu biura, upamiętniający ich bohaterską śmierć w walce o socjalne należności. Na początku lat 20 - tych (po zakończeniu wojny z bolszewikami) dyrekcja KWK "Czeladź" sprowadziła na Piaski kilkunastu zwalnianych z wojska podoficerów m. in. M. Pasternaka, W. Mulewicza, J. Samolewicza, A. Wójcika i innych i zatrudniła ich w ochronie kopalni. W niedługim czasie grupa ta zorganizowała oddział Związku Podoficerów Rezerwy WP. Skład tego oddziału sukcesywnie uzupełniali podoficerowie rezerwy międzywojennej służby czynnej w Wojsku Polskim. Związek nie tylko uczestniczył (ze sztandarem) we wszystkich uroczystościach państwowych i lokalnych, ale był również inicjatorem życia społecznego dzielnicy. To jego członkowie walnie przyczynili się do zbudowania stadionu i ożywienia istniejącego klubu sportowego, oczywiście pod wojskową nazwą "Placówka". Oni również przyczynili się do zbudowania ogrodu jordanowskiego dla dzieci. Tę społeczną działalność materialnie wspierała kopalnia.

W okresie międzywojennym młodzi ludzie z Piasków nie uchylali się od zasadniczej służby wojskowej, którą traktowano jako obowiązek obywatelski i szkołę życia. Znaczna część młodych ludzi po odbyciu służby wojskowej pozostawała na tzw. przydziałach mobilizacyjnych lub w oddziałach Obrony Narodowej i powoływana była na ćwiczenia wojskowe. W okresie tym na Piaskach mieszkało kilku oficerów rezerwy WP, którzy po ukończeniu szkoły średniej powołani zostali do rocznej Szkoły Podchorążych Rezerwy WP i po kilku odbytych ćwiczeniach zostali mianowani na pierwszy (a z biegiem lat na kolejny) stopień oficerski. Jeden tych oficerów por. W. Wierzbicki w latach 1938 -1939 był organizatorem Związku Strzeleckiego, umundurowanej organizacji paramilitarnej, zrzeszającej młodzież przedpoborową. Mimo dużego poszanowania wojska, w okresie międzywojennym wśród młodzieży po maturze, nie było zainteresowania zawodową służbą wojskową. Tylko jeden młodzieniec z Piasków w latach 30 - tych został zawodowym oficerem WP. Był to Witold Plutecki, syn pracownika kopalni i położnej. Wydaje się, że wynikało to z faktu, iż na Piaskach w tym czasie było bardzo mało absolwentów szkół średnich. Dopiero w latach 30 - tych do szkół średnich zaczęła uczęszczać większa liczba młodzieży.

Rok 1939 był w Polsce okresem pełnym napięć i niepokojów, w tym również na Piaskach, położonych kilkanaście kilometrów od granicy z Niemcami. Powołany w kraju w 1936 r. Fundusz Obrony Narodowej wspierały coraz szersze rzesze społeczeństwa. Na Piaskach rozpoczęto budowę schronów przeciwlotniczych i systemu alarmowego, a także organizowano próbne alarmy przeciwlotnicze. W szkołach i organizacjach młodzieżowych uczono posługiwania się maską przeciwgazową. W sierpniu 1939 r. z Piasków zmobilizowano około 100 rezerwistów, w tym wszystkich oficerów rezerwy. Brali oni udział w walkach na różnych rejonach Polski, a także poza jej granicami. W czasie kampanii wrześniowej 1939 r. poległo 12 żołnierzy z Piasków, w tym w walkach w rejonie Częstochowy, jedyny oficer zawodowy (wspomniany wyżej) por. Witold Plutecki. Nie wrócili z wojny niemal wszyscy zmobilizowani oficerowie rezerwy; większość z nich dostała się do niewoli niemieckiej lub radzieckiej, a ppor. Mieczysław Krakowski zamordowany został w Katyniu a Stanisław Janicki zginął terenie byłego ZSRR. Byli tacy, którzy walczyli w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Ginęli w Afryce (Aleksander Socha), w Niemczech (W. Skóra) i w innych krajach. Kilku z nich pozostało na emigracji m. in. podoficer Tadeusz Pstrowski. Jeden z nich Stanisław Tados - uczestnik bitwy, wraz ze swoim bratem Antonim, o Monte Cassino- przez wiele lat pracował w kopalniach węgla w Wielkiej Brytanii, po śmierci zwłoki przywieziono i pochowano na cmentarzu na Piaskach. Po zakończeniu działań wojennych na terenie Polski, w końcu września 1939 r. większość piaszczan powróciła z tzw. "ucieczki"; wróciła też część żołnierzy, którym udało się uniknąć niewoli. Nie wróciła natomiast znaczna część kierownictwa kopalni, w tym przedstawiciele jej francuskich właścicieli. Po kilku tygodniach okupacji życie na Piaskach powoli stabilizowało się według narzuconych norm okupanta niemieckiego: obowiązywała godzina policyjna (22.°° - 6.°°), nie funkcjonowały urzędy i częściowo szkoły, wyraźnie odczuwało się braki w zaopatrzeniu w żywność. Uruchomiono kopalnię, którą kierowali lokalni volksdeutsche, a później niemieccy inżynierowie, często pochodzący ze Śląska. Znacznie zwiększono wydobycie węgla, w związku z czym zatrudniono znaczą liczbę młodych ludzi z Piasków i okolicy. Już w pierwszym miesiącu okupacji zniszczono symbole państwowości polskiej w instytucjach, zakładach pracy, w szkołach, zmieniono nazwy ulic, spalono zbiory biblioteki Polskiej Macierzy Szkolnej i szkół powszechnych na Piaskach. W końcu września polecono oddać (rzekomo w depozyt) odbiorniki radiowe. Wprowadzono przymus pracy od 14 roku życia. Rozpoczęły się deportacje młodzieży do pracy w Niemczech. Niemal od pierwszego dnia okupacji wojsko i policja brutalnie prześladowały miejscowych Żydów. Na początku 1940 roku gestapo przeprowadziło pierwsze (chyba zastraszające) aresztowania kilku mieszkańców Piasków - pracowników kopalni, a także piekarza, nauczycielkę, emerytowanego podoficera WP Tadeusza Chmurzyńskiego, pracującego w magistracie w Sosnowcu oraz geodetę starostwa w Będzinie - Stanisława Mańkę. Część aresztowanych, po brutalnych śledztwach zwolniono. Pozostali zmarli w obozach koncentracyjnych. Jeden z tej grupy aresztowanych wrócił dopiero po okupacji.

Rozpoczęty terror władz niemieckich przyspieszył zawiązanie na Piaskach kilku niewielkich organizacji konspiracyjnych do walki z okupantem. Na czele tych organizacji stanęli żołnierze rezerwy WP: Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) - ppor. Mieczysław Strąk, dwóch grup "Sokoła" - podoficerowie bracia Franciszek i Gustaw Paciejowie, a grupy byłego Związku Podoficerów Rezerwy - podoficerowie Michał Pasterak i Władysław Habrzyk. Najliczniejszą i aktywnie działającą w tym czasie na Piaskach była grupa Związku Orła Białego (ZOB), wchodząca w skład zgrupowania ZOB w Zagłębiu Dąbrowskim, zorganizowanego i kierowanego przez mjr. Kazimierza Kieszkowskiego. Na Piaskach placówką ZOB najprawdopodobniej kierował oficer policji, przedwojenny komendant posterunku Policji Państwowej - Zygmunt Chlebicki, który (jak mówiono, jakimś cudem!) wrócił z "ucieczki" na wschód i zatrudniony został jako strażnik w KWK "Czeladź". Jak wiadomo pozostali policjanci tego posterunku nigdy nie wrócili. Placówka ZOB m. in. wyniosła z magazynu kopalnianego 5 radioodbiorników, składowanych po przymusowym odebraniu ich mieszkańcom Piasków. Odbiorniki te przez długi czas służyły do nasłuchu radiowego stacji zagranicznych, a następnie opracowania komunikatów w biuletynach, które rozprowadzane były wśród mieszkańców Piasków i innych miejscowości Zagłębia Dąbrowskiego. Gromadzono też materiały wybuchowe i broń oraz przeprowadzano szereg drobnych akcji sabotażowych. Działalność ta została dosyć wcześnie zauważona, być może przez konfidentów lub bezpośrednio przez Gestapo. Nastąpiły pierwsze aresztowania m. in, zatrzymano grupę harcerek w Czeladzi, kolporterek nielegalnej prasy. Wszystkie te dziewczyny w niedługim czasie zostały zamordowane. Okrutną i zastraszającą akcję przeprowadzili hitlerowcy (gestapo i policja) w Czeladzi w dniach 17-18 lipca 1940 r., w tzw. "krwawą środę" wyprowadzonych z mieszkań mężczyzn ułożono na ulicy twarzą do ziemi i przez cały dzień bito i kopano. Przy okazji aresztowano kilkanaście osób. W sierpniu 1940 r. grupa członków ZOB spaliła dwa stogi słomy na polach gzichowskich. Planowano wykonanie zamachu bombowego na dworcu kolejowym w Bytomiu. Nie udało się go wykonać, między innymi dlatego, że w czasie przygotowania materiału wybuchowego w łaźni miejskiej w Czeladzi nastąpił wybuch, w wyniku którego zginęło 4 członków ZOB. Po tym wydarzeniu aresztowano kilka osób, nie związanych z tą akcją. Wręcz tragiczną okazała się próba zawłaszczenia dla potrzeb ZOB pieniędzy przewożonych z Sosnowca na KWK "Czeladź" przez Zygmunta Chlebickiego. Wykonawcę tego przedsięwzięcia niemal natychmiast aresztowano i stracono (zgilotynowano w Berlinie 9 stycznia 1942 roku). Wkrótce po tym wydarzeniu aresztowano z Zagłębia Dąbrowskiego około 150 osób związanych z ZOB. Praktycznie od tego czasu organizacja ta przestała działać, a nawet istnieć. Wśród aresztowanych i następnie straconych było kilku rezerwistów wojskowych m. in. Feliks Tabaka, Walenty Zygmunt, Apolinary Chlęch, Andrzej Monasterski. Cztery dni po rozpoczęciu działań wojennych przez Niemcy z ZSRR (26.06.1941 r.) gestapo aresztowało w Zagłębiu Dąbrowskim ponad 70 tzw. komunistów, w tym 7 z Piasków. Tym razem ludzi przypadkowych, nie mających z komunizmem (socjalizmem) nic wspólnego. O dziwo! Po okrutnym śledztwie wszystkich aresztowanych zwolniono. Po likwidacji ZOB i aresztowaniach przez kilka miesięcy nie słyszało się o działalności jakichkolwiek grup oporu. 30 zamordowanym działaczom ZOB i członkom ich rodzin poświęcono tablicę w miejscowym kościele, która została odsłonięta 9 maja 2001 r.

Od 1942 r. (do końca wojny) wyraźnym akcentem wojskowym na Piaskach był obóz kilkuset jeńców - żołnierzy Wielkiej Brytanii wziętych do niewoli przez Niemców w Grecji. Umieszczono ich w specjalnie zbudowanych barakach i zatrudniano pod ziemią w KWK "Czeladź". Jeńcy ci, byli systematycznie wspierani przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Ich kontakty z Polakami w czasie pracy owocowały pojawieniem się na piaskowskim "czarnym rynku" niewielkich ilości artykułów zachodnich: papierosów, czekolady, konserw i innych. Wiadomo, że jeńcom tym organizacje podziemne dostarczały specjalnie przygotowane w Czeladzi biuletyny o sytuacji międzynarodowej w języku angielskim. Po rozbiciu i likwidacji ZOB, a następnie wyraźnym osłabieniu ZWZ (po aresztowaniu przywódców: ppor. Mieczysława Strąka i Edwarda Woźniczki) i innych mniejszych organizacji, najszybciej odrodziła się Gwardia Ludowa PPS (GL - PPS), która wchłonęła pozostałych członków różnych organizacji podziemnych. Do rozbudowy i działalności GL - PPS walnie przyczyniła się trójka dywersyjna doświadczonych działaczy PPS ok. "Okrzeja - Odra" na czele z Teofilem Nowakiem. Trójka ta przeszkolona była jeszcze przed wojną w Krakowie przez organy wywiadu WP i zgodnie z ustaleniami ciągle czekała na rozkazy "z góry", których nigdy się nie doczekała. GL - PPS wzmocnili również przedwojenni działacze lewicowi i związkowi. Gwardziści z Piasków utworzyli samodzielny pluton (o charakterze wojskowym), którym dowodził (do wyzwolenia) podoficer rezerwy Michał Pasterak "Jarząbek". Pluton ten wchodził w skład batalionu, stanowiącego część składową będzińskiego pułku. Oddział ten wraz z trzema z innych miast, tworzył Brygadę Zagłębiowską, którą w 1943 r. dowodził mjr Cezary Uthke z Dąbrowy Górniczej. Na Piaskach istniała także Milicja PPS (jej korzenie sięgały czasów przedwojennych), która była rezerwą GL - PPS a dowodził nią sztygar KWK "Czeladź" Kazimierz Budzisz, przedtem dowódca ZOB. Godzi się przypomnieć, że w 1943 r. GL - PPS w całej Polsce włączono w skład Armii Krajowej (AK). Fakt ten zdaniem historyków ograniczył poparcie i działalność lewicy w szeregach GL - PPS. Dowództwo ogólne (wojskowo - polityczne) GL - PPS na Piaskach początkowo sprawował Teofil Nowak, a później Stanisław Proszowski (obaj podoficerowie rezerwy WP). Działalność GL - PPS na Piaskach była ściśle powiązana z działalnością GL - PPS w całym Zagłębiu Dąbrowskim i obejmowała szereg różnorodnych działań: jak wyrabianie dokumentów dla ludzi "spalonych", zbieranie i opracowywanie informacji wojskowych, rozpracowywanie konfidentów, przerzut grypsów z więzień i obozów, pomoc rodzinom uwięzionych, pozyskiwanie materiałów wybuchowych z KWK "Czeladź", sabotaż na kopalni, powodujący ograniczenie produkcji, działalność wydawniczą i kolportaż nielegalnej prasy, a także akcje bojowe: likwidacje agentów Gestapo, rozbrojenie niemieckiego policjanta na Piaskach w celu uzyskania broni itp. Zakres tej działalności członków GL -PPS, a później AK na Piaskach był dosyć szeroki. Na uwagę zasługuje również fakt, że na początku sierpnia 1944 r. grupa żołnierzy AK z Piasków była przygotowana do wyjazdu do Warszawy, w celu wsparcia powstania warszawskiego. Akcję tę w ostatniej chwili odwołano. Rozwijające podziemną działalność komórki PPR i GL - PPR dosyć szybko zostały rozpoznane przez gestapo. Nastąpiły na szeroką skalę aresztowania działaczy lewicowych wraz z rodzinami. Represje dotknęły również kilku rodzin na Piaskach. Po aresztowaniu na kilka miesięcy działalność organizacji lewicowych została wyraźnie wyciszona. W połowie 1943 r., dzięki inspiracji i pomocy działaczy konspiracyjnych Zagłębia Dąbrowskiego, odtworzone zostały komórki PPR i GL - PPR. Organizacje te dosyć szybko rozpoczęły działalność sabotażową m.in. na KWK "Czeladź". Jedną z poważniejszych akcji było wykolejenie pociągu z węglem na torze kolejowym prowadzącym z KWK "Saturn" przez grupę młodych członków GL - PPR z Piasków, na czele z Mirosła-wem Cesarzem i Eugeniuszem Uchnastem. Przywrócenie ruchu pociągów na tej trasie trwało kilka dni. Sprawcy tego sabotażu nie zostali wykryci. Grupy konspiracyjne kolportowały również materiały informacyjne i propagandowe wykonywane przez władze okręgowe PPR. W sierpniu 1943 r. Gestapo przeprowadziło kolejne (chyba ostatnie) aresztowania działaczy lewicowych wraz z ich rodzinami w Zagłębiu Dąbrowskim. Na Piaskach aresztowano wtedy ponad 30 rodzin, w tym rodziny: Marcina Nurkowskiego, Piotra Nowaka, Władysława Pobiegi, Bolesława Słupińskiego, Jana Janusińskiego, Franciszka Tracza. Pobięgę i Janusińskiego 26 listopada 1943 r. powieszono w Strzemieszycach. Kobiety wywieziono do obozów koncentracyjnych, w których niemal wszystkie zginęły. Dzieci umieszczono w tzw. sierocińcu w Czeskim Boguminie a obozową wędrówkę zakończyły w Potulicach. Po zakończonej wojnie tylko nieliczni mężczyźni wrócili do domu. Nie wróciła ani jedna z aresztowanych kobiet, natomiast wróciły niemal wszystkie dzieci. Nie wróciła jedna z córek M. Nurkowskiego, którą - wraz z większą grupą kobiet -prawdopodobnie w połowie 1944 r. wykupił od Niemców, hrabia Bernadotte i wywiózł do Szwecji, gdzie pozostała na stałe.

W niedługim czasie zostały zorganizowane plutony AL w poszczególnych miejscowościach Zagłębia Dąbrowskiego. W Sosnowcu dowódcą plutonu na Piaskach został Antoni Guliński, a dowódcami drużyn (sekcyjnymi) zostali: Edmund Bijak, Mieczysław Domagała, Kazimierz Stabiński, Edward Fabich, Sylwester Kościak, Edward Wałeczek. W skład tego plutonu wchodziło około 40 żołnierzy, między innymi: Zdzisław Sieradzki, Aleksander Dzwonek, Władysław Kopczyk, Alfred Kalabiński, Wacław Kurowski, Stanisław Nowak, Kazimierz Słabiak, Edward Paluch. W drugiej połowie 1944 r. skład osobowy tego plutonu stopniowo się zwiększał. Wykonał on szereg niewielkich akcji sabotażowych w kopalni, które najczęściej dezorganizowały produkcję na kilka godzin, a nawet dni. Z dostępnych materiałów wspomnieniowych wynika, że w ostatnich miesiącach 1944 r., w związku z działaniami wojsk radzieckich PPR i podległe jej oddziały AL. intensywnie przygotowały się do ochrony zakładów pracy oraz przejęcia władzy po zajęciu Zagłębia Dąbrowskiego przez Armię Radziecką. Wojska radzieckie (bez jednego wystrzału!) wkroczyły na Piaski 27 stycznia 1945 r. Faktycznie przeszedł przez Piaski jakiś oddział piechoty z artylerią i taborami konnymi, idący drogami polnymi w kierunku Czeladzi i Siemianowic. Zdarzenie to osobiście obserwowałem mając wówczas 17 lat. Niemal natychmiast po wkroczeniu wojsk, ujawnił się lewicowy ruch oporu i jego członkowie, starsi i młodsi, przystąpili do zabezpieczenia kopalni, pilnowania porządku publicznego, a nawet zaopatrzenia w żywność. Po wyzwoleniu Piasków członkowie miejscowej AK (podobnie jak w całym kraju) nie ujawnili się. Na ogół jednak wiedziano, kto należał do tej organizacji. Nie angażowano ich do żadnych prac organizacyjnych lub zabezpieczających. Po paru dniach uruchomiono KWK "Czeladź", powołano jej nowego dyrektora, wyłonionego spośród starszych lewicowych działaczy. Powołano również nową Radę Nadzorczą i Zarząd Spółdzielni Spożywców "Zgoda". Na uwagę zasługuje w tym czasie inicjatywa ówczesnej młodzieży piaskowskiej (w dużej części lewicującej) - wydobycia własnymi siłami i załadowania jednego pociągu z węglem, a następnie wysłanie go w darze dla Warszawy. Inicjatywę tę z pomocą dyrekcji kopalni wkrótce zrealizowano. Wojna nadal trwała, a sytuacja na Piaskach (w Czeladzi i w Zagłębiu) powoli się normalizowała. W krótkim czasie, mimo organizacyjnego chaosu, braków w zaopatrzeniu i innym niedowładzie, uruchomiono szkoły podstawowe na Piaskach, a starsza młodzież (nie tylko ta, która potajemnie uczyła się w czasie okupacji na tzw. kompletach) masowo ruszyła do różnych szkół zawodowych i średnich w Sosnowcu, Katowicach, Będzinie i Dąbrowie Górniczej. Wkrótce rozpoczęto także pobór do wojska przedwojennych rezerwistów oraz poborowych, którzy ukończyli 21 rok życia do służby czynnej, w sumie ponad 100 osób. Jednych i drugich po krótkim przeszkoleniu wcielono do 1. i 2. Armii WP walczących na froncie lub do jednostek zwalczających ciągle istniejący nielegalny ruch oporu. Jedni po zakończeniu wojny, a inni po kilku latach wrócili na Piaski. Trudno ustalić czy wszyscy wrócili. Wczesną wiosną 1945 r. ukazały się komunikaty rządowe oraz organizacji młodzieżowej (ZWM) o naborze młodzieży do szkół oficerskich WP. W odpowiedzi na te apele kilkudziesięciu młodych ludzi z Piasków ochotniczo zgłosiło się do WP, z wyraźnym celem wstąpienia do szkół oficerskich. Niemal wszyscy ci ochotnicy mieli już zaliczony (mniejszy lub większy) staż w grupach (plutonach) GL - PPS i AL, a nawet AK w czasie okupacji, działalność w pracy partyjnej lub organizacji młodzieżowej, a nawet uzbrojonych grupach ochrony zakładów pracy bezpośrednio po okupacji itp. Wszystkich ochotników skierowano do różnych szkół oficerskich mieszczących się w Łodzi, Modlinie, Lublinie, Krakowie i w innych miastach. Nieco później, w latach 1949 - 1951, powołano do wojska jeszcze kilku młodzieńców z Piasków, którzy ukończyli po wojnie szkoły średnie. Wcielono ich do rocznych Szkół Oficerów Rezerwy, a po nominacji oficerskiej przymusowo pozostawiono ich służbie zawodowej WP. W latach 1945 - 1952 ponad 50 - ciu młodych mężczyzn z Piasków zostało oficerami zawodowymi WP, różnych specjalności m. in. Edmund Bijak, Stefan Bień, Stanisław Ciołek, Mirosław Cesarz, Waldemar Chmielarski, Mieczysław Domagała, Aleksander Dzwonek, Bolesław Grędka, Alfred Kalabiński, Władysław Kwaśniak, Marian Krauze, Jerzy Machura, Jerzy i Bolesław Nogałowie, Adolf i Zdzisław Sieradzcy, Kazimierz i Stefan Słabiakowie, Zenon Torbus, Zenon Oleksiak, Edward i Mieczysław Paluchowie, Czesław Paliga, Tadeusz Podolan, Czesław Piekielniak, Czesław Podraża, Eugeniusz Uchnast oraz kilkunastu innych, którzy nazwisk już dzisiaj się nie pamięta, może dlatego, że później rzadko przyjeżdżali na Piaski. Pamiętać jednak należy, że w tym czasie również opuściła Piaski dosyć duża grupa młodych działaczy partyjnych i młodzieżowych (również ze stażem okupacyjnym), nie tylko PPR i ZWM ale także PPS i OM TUR. Ludzie ci po ukończeniu różnych szkół, specjalistycznych kursów i studiów wykorzystywani byli niemal w całej Polsce w aparacie partyjnym, administracji państwowej, zajmowali również wysokie stanowiska w przedsiębiorstwach państwowych. Wśród nich: Tadeusz Będkowski, Czesław Derela, Zenon Piłat, który później był dyrektorem Warimeksu, a następnie radcą handlowym w Berlinie i doradcą ministra. Pilotem pierwszych samolotów odrzutowych w Polsce był Zygmunt Marzec, a lekarzem woj skowym - Ryszard Kulczyński. 

ŻYDZI W CZELADZI

ŻYDZI W CZELADZI

           Pierwsi mieszkańcy narodowości żydowskiej pojawili się w Czeladzi dopiero w II połowie XIX wieku. Podstawą prawną zakazu osiedlania się Żydów w Czeladzi był akt królewski Stanisława Augusta z 27 kwietnia 1792 roku. Według monografii "Czeladź - zarys rozwoju miasta" Kazimierza Sarny w roku 1921 ludnośći żydowska stanowiła ok. 4% mieszkańców Czeladzi.
           Żydów w Czeladzi w 1921 roku było (razem z tymi, którzy mieszkali na Piaskach) - 682. Jak z kolei wynika z Kalendarzy­ka Monograficznego Jana Szczepanika w 1934 roku ludności żydowskiej było w Czeladzi 1077. Do I Rady Miejskiej w 1917 r. wybranych zostało trzech Żydów: Szwajcer, Rechnitz, Grun. W wyborach do Rady Miejskiej w 1927 roku brały udział żydowskie ugrupowania lewicowe uzyskując 117 głosów, chociaż żadnego mandatu. W wyborach do Sejmu 16 listopada 1930 r. Blok Obrony Praw Narodowości Żydowskiej w Czeladzi uzyskał 22 głosy tj. 0,3% a Blok Lewicy - Bund i Nowa PPS - 21 głosów, tj. 0,2%. W wyborach do Senatu na terenie powiatu będzińskiego tenże Blok uzyskał 5266 głosów tj. 6,5%. Przed samym wybuchem II wojny światowej w Czeladzi działały: Wolne Zjednoczenie Żydowskie i Bund. W 1939 roku Czeladź liczyła już 22.000 mieszkańców, w tym 5,12% ludności żydowskiej. Wg. danych niemieckich z 1941 r. było w mieście 1206 Żydów, chociaż wśród nich byli ci, którzy przed wojną deklarowali przynależność narodową polską. W 1942 r. w Czeladzi mieszkały już tylko 702 osoby narodowości żydowskiej, a spis ludności z 10 października 1943 r. już tej grupy ludności w ogóle nie wykazywał.




Czeladzki kirkut

           Od pierwszych dni okupacji niemieckiej ograniczano w Czeladzi możliwość swobodnego poruszania się Żydów. Wprowa­dzono też obowiązek noszenia przez nich specjalnych znaków z tzw. gwiazdą Dawida nad literą J (Jude). Raz po raz wychodziły nowe zarządzenia ustalające godziny policyjne, oddzielne dla ludności polskiej i oddzielne dla żydowskiej. W kwietniu 1940 r. zezwolono Żydom dokonywać zakupów w nieżydowskich sklepach jedynie pomiędzy godz. 10 a 12 oraz 15 a 17. W grudniu tegoż roku zakazano im korzystać z publicznych środków komunikacyjnych, a za pojedyncze wykroczenia obarczano odpowiedzialnością całą czeladzką gminę żydowską. Wydane zostało także polecenie zatrzymywania i aresztowania tych Żydów, którzy ukażą się na ulicy w zniszczonym ubraniu (rozporządzenie Landrata będzińskiego nr 8 z 9 września 1940 roku). 8 stycznia 1941 r. ukazało się rozporządzenie zabraniające kontaktowania się z ludnością polską. W czerwcu tegoż roku utworzone zostało getto w Czeladzi, oparkanione między ulicami: Żytnią, Żwirki i Wigury, Kamienną i Spokojną. 19 maja 1943 r. Żydzi z tego getta zostali przeniesieni do getta sosnowieckiego. W Czeladzi była również synagoga (bożnica) i rabin Eliczer Lipman Loewental przy ul. Milowickiej (obecnie ul. Katowicka) Synagoga została zburzona przez okupanta w latach 40-tych. Wyznawcy należeli do kahału (gminy) będzińskiego, posiadając na granicy Czeladzi i Będzina, wspólny cmentarz - kirkut.




Obelisk w miejscu zburzonej synagogi

           Żydzi czeladzcy byli ludźmi religijnymi, ze sporą liczbą nawet chasydów. Życie publiczne skupiało się wokół synagogi (Beit Midrasz), oraz w grupowych domach modlitwy tzw. "sztibłech" (izbach) chasydów, popierających określone dwory sławnych rabinów. Istniały więc "sztibłech" - izby modlitw chasydów rabina z Góry Kalwarii, rabina z Radomska, z Wolbromia i inne. W synagodze, oraz w owych izbach modlitwy nie tylko studiowano Torę (Pięcioksiąg, Biblię) i słuchano mądrych komentarzy, lecz także organizowano spotkania, odbywały się dyskusje poli­tyczne, a niekiedy omawiano i sprawy indywidualne. Na czele synagogi stała Rada złożona z osób powszechnie szanowanych, wśród nich rabin Eliezer Lipman Loewental, Chaim Szwajcer, Berisz Haid, Jaakow Gelbard, Szaul Szwarcbaum, Nechemia Strochlitz, Chaim Weinberg i inni. Należy tutaj także wymienić długoletnich gabajów - zarządzających jak: Łajb Kawon czy Pinchas Lipel. Młodzież wychowywana była przeważnie w duchu religijnym. Istniały dwa chedery - religijna nauka podstawowa. Był także jeszybot pn. Keter oraz religijna szkoła dla dziewcząt "Beit Jaakow", która powstała krótko przed wojną. Młodzież, której miejscowe szkolnictwo religijne nie wystarczało, jeździła na naukę do szkół w pobliskim Będzinie, najczęściej do szkół ugrupowania "Aguda", znanych pod nazwą "Jesodei Hatora", czy jak je popularnie zwano - do "Agudy". Wykształcenie świeckie ogólne zdobywano w szkołach miejskich, głównie w szkole z długoletnią tradycją, mieszczącej się przy ulicy Będzińskiej, a kto chciał mieć wykształcenie średnie, uczył się w gimnazjach, przeważnie w Będzinie. Należy tutaj również wspomnieć żydowskie przedszkole pod kierownictwem Reginy Glatter, w którym większość czeladzkich żydowskich dzieci stawiało swe pierwsze "szkolne kroki".
           W ostatnich latach przed II wojną światową wzmogły się w mieście antysemickie wpływy endeków, co doprowadziło do ograniczenia działalności Żydów we władzach municypialnych. Z wybuchem II wojny światowej wielu czeladzkich Żydów usiłowało uciekać na wschód, ale większość wróciła; niektórym tylko ucieczka się udała i znaleźli się później w głębi Rosji. Na powracających zaś z wrześniowej ucieczki czyhały niebezpieczeństwa, włącznie z wypadkami morderstwa: trzej synowie Mordechaja Kupferbrga zostali przez Niemców zamordowani na moście w Sławkowie. Już od 1940 roku zaczęto Żydów wysyłać do obozów do Niemiec; trwało to do roku 1943. W 1941 przeniesiono Żydów do getta w dzielnicy południowo-wschodniej. Radzie gettowej przewodniczył Pozmantir z Będzina, przysłany do Czeladzi przez sosnowiecki Judenrat (Radę Żydowską). Życie w getcie zaczęło się organizować, ale było coraz gorzej i wysyłano coraz to nowe transporty do obozów, aż w maju 1943 getto zostało zlikwidowane. Większość Żydów z Czeladzi mieszka obecnie w Izraelu - zarówno ci, co osiedlili się przed wojną, jak i ocaleńcy z Zagłady, którzy przybyli po wojnie. Kilkudziesięciu czeladzkich Żydów wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych, mieszkają przeważnie w Nowym Jorku i Los Angeles. Pojedyncze osoby są w Europie (Niemcy, Belgia, Anglia, Norwegia). Kilku żyje w dalekiej Australii.




Synagoga (budynek na drugim planie)

           We wrześniu 1970, w 25-lecie zakończenia II wojny światowej, odsłonięty został Pomnik Ofiar Zagłady Z Czeladzi. Pomnik został zbudowany w "Dolinie Zagłady" - na Górze Syjon w Jerozolimie. Na uroczystości tej zabrało się około 75 byłych mieszkańców miasta. W sierpniu 1995 roku postawiono w Czeladzi przy ulicy Katowickiej obelisk, w miejscu gdzie stała zniszczona podczas okupacji bóżnica. W uroczystości odsłonięcia obelisku wzięła udział delegacja Żydów z Izraela, a wśród nich inicjator tego przedsięwzięcia dr Arieh Ben Tov historyk, pisarz, któremu udało się uciec podczas marszu śmierci z Oświęcimia w 1945 roku. Na granicy Czeladzi z Będzinem znajduje się jeden z największych w województwie cmentrzy żydowskich.

POTOCZNE NAZWY CZELADZI

POTOCZNE NAZWY FUNKCJONUJĄCE W CZELADZI

           W każdym mieście wśród jego mieszkańców funkcjonują potoczne nazwy wielu miejsc, ulic, parków, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Podobnie jest oczywiście w Czeladzi. Kilka z tych nazw i ich genezę postaram się przybliżyć poniżej : 

MADERA - gdy w grudniu 1930 roku Marszałek Polski Józef Piłsudski wyjechał na leczenie i wypoczynek na wyspę Madera prasa opozycyjna, szczególnie endecka, zaczęła sobie używać na jego osobie. Wytykano Marszałkowi, że "siedzi na Maderze, orzeszki se łupie, a Polskę ma w d....". A mimo to popularność tak J. Piłsudskiego, jak i wyspy Madery rosła. Także w Czeladzi. To też, gdy wiosną 1931 roku obywatel czeladzki Józef N. maszerował drogą Przełajską na swoje pole, leżące w rejonie Głębokich Dołów, zapytany przez swą kumoskę - a dokąd tak pędzicie Józefie ? - odpowiedział z całą powagą - na Maderę, by wypocząć. Dowcip, plotka, wielokrotnie powtarzana przyjęła się. Madera, Madera - i tak już zostało. 

WZGÓRZE GÓRNIKI - chodzi o wzgórze gdzie obecnie stoi budynek komendy Policji, ciągnące się na południe do ulicy Nowopogońskiej, ograniczone od zachodu ul. Katowicką a od wschodu ul. Żytnią. Nazwa 'Górniki' podawana jest już w dokumentach z końca XIX wieku, kiedy to rozpoczęto poszukiwania węgla kamiennego na terenach Czeladzi. 

SKAŁKA - wzniesienie przy ul. Katowickiej na którym stoi dawna szkoła górnicza. Tak samo nazywa się do dziś również szkołę przy ul. 21 listopada przeniesioną niegdyś właśnie ze "skałki" 

BORZECHA - wzgórze pomiędzy ul. Katowicką, Borową i Szybikową. W dawniejszych dokumentach (opis parafii z lat 1783-1784) zwane 'Górą Borzysza' czyli góra porośnięta lasem sosnowym. 

NIWA - obecnie to tylko ulica, ale dawniej nazywano tak teren od ulicy Przełajskiei na północy do obecnej ul. Niwa na południe. Nazwa wywodzi się z dawnej polszczyzny a oznacza pole uprawne, świeżo po wykarczowaniu. 

ŻYDOWSKIE DOMY - domy u zbiegu ulic Szybikowej i Borowej. Tu osiedlili się pierwsi Żydzi po utworzeniu kopalni "Czeladź" ("Michał") 

BETONY - osiedle domów przy ul. Betonowej. Nazwa wzięła się od materiału, z którego budowano tu domy. Właściciele kopalni "Czeladź" - Francuzi skrzętnie wykorzystywali możliwość zużytkowania odpadów produkcyjnych do budowy domów robotniczych. 

BIAŁE DOMY - domy przy ul. Nowopogońskiej nr 230 - 242 (najstarsze przy tej ulicy). Nazwa wzięła się stąd, iż właściciele kopalni "Czeladź" ciągle malowali je na biało. 

JULIAN - okolice szybu Julian kopalni Czeladź, ulica Poniatowskiego 

MIEDZIANKA - ciekawy jest jej rodowód. Po rewolucji 1905 roku carska Rosja wprowadziła nakaz transportowania (konwojowania) materiałów wybuchowych do kopalń przez wojsko, aby nie wpadaty one w ręce rewolucjonistów. Podniosło to bardzo koszty wydobywanego węgla. Zaczęto szukać takich środków wybuchowych, które byłyby nieprzydatne dla celów wojskowych, ale wystarczające dla górników. Materiał taki wynalazł polski inżynier Stanisław Łaszczynski z Miedzianej Góry w Kieleckiem i nazwał go "miedziankitem". Produkowano go w latach 1908 - 1921, w nowo otwartej fabryczce, leżącej u zbiegu ulic Nowopogońskiej i Dalekiej (dawniej Małobądzkiej). Z czasem kopalnie same zaczęły produkować "miedziankit" ze względu na prostą technologię, fabryczka zaś przeszła na produkcję odlewów żeliwnych (garnki, piecyki). Zbankrutowała w okresie międzywojennym, budynki rozebrano, ale nazwa "Miedzianki' pozostała wśród starych mieszkańców Piasków. 

BRAZYLIA - zwana też Brezelią. Towarzystwo Sosnowieckie, do którego należała kopalnia "Wiktor" w Milowicach, zbudowało niemal na pustkowiu sześć domów dla swoich górników. Mieszkało tu przeciętnie około 100 osób. Domy zbudowano w końcowych latach XIX wieku, wyburzono w 1989 roku. Nazwa wywodzi się z okresu, kiedy to biednym osiedlom robotniczom urągliwie nadawano egzotyczne nazwy, np. 'Abisynia' czy "Pekin' w Sosnowcu. 

JÓZEFÓW - "dzielnica" w południowej części miasta, ograniczony od północy ulicą Saturnowską, od południa i wschodu ulicą Szybikową (granica miasta) a od zachodu rzeką Brynicą. Powstała tu fabryka wyrobów ceramicznych o tej samej nazwie. 

SPRI - okolice ulicy Wiosennej, nazwa pochodzi od zajmującego niegdyś większość tych terenów Sosnowieckiego Przedsiębiorstwa Inżynieryjnego 

ROŻKA - osiedle Piłsudskiego, dawniej Rożka 

STARA KOLONIA - domy mieszkalne kopalni Saturn przy ul. 21 listopada 

NOWA KOLONIA - domy mieszkalne kopalni Satrun przy ul. Dehnelów i Legionów 

POD MOSTEM - ul. Bema, kiedyś przebiegała nad nia kolejka z szybu Julian do kopalni Czeladź 

DOZORCOWE DOMY - domy pracowników dozoru kopalni Czeladź przy ul. Francuskiej 

TRAMWAJE W CZELADZI

TRAMWAJE W CZELADZI - Historia.

20 października 1912 roku grupa łódzkich przemysłowców zwróciła się do władz miejskich w Sosnowcu z propozycją budowy tramwajów elektrycznych w zagłębiu przemysłowym. Z podobnym wnioskiem wystąpiło rosyjskie towarzystwo akcyjne z Petersburga. Projekt łódzki przewidywał budowę dwóch linii. Jedna z nich miała przebiegać na trasie z Piasków przez Milowice do Pogoni, Wygwizdowa i Środuli, natomiast druga z Zagórza przez Środulę, Konstantynów, Sielec, Dębową Górę do Modrzejowa. Towarzystwo rosyjskie dla odmiany proponowało budowę linii z Modrzejowa i Niwki przez Sielec do Sosnowca. Przedstawione projekty zostały przesłane do Departamentu Kolei Ministerstwa Finansów w Petersburgu, gdzie specjalna komisja budowy nowych dróg żelaznych zdecydowała o powierzeniu budowy tramwajów przemysłowcom łódzkim. Decyzję podjęto 29 maja 1914 roku i niebawem wybuchła I wojna światowa, która pokrzyżowała dalsze plany.

Po wojnie problem komunikacji tramwajowej w Zagłębiu Dąbrowskim podjął koncern "Siła i Światło S.A." z Warszawy. 9 kwietnia 1919 roku wystąpił on do miast zagłębia i Sejmiku Będzińskiego z propozycją wybudowania normanotorowej kolei miejskiej. Dopiero po trzech latach, 5 kwietnia 1922 roku, podpisano umowę na mocy której Powiatowy Związek Komunalny powiatu będzińskiego oraz miasta Sosnowiec, Będzin, Dąbrowa Górnicza i Czeladź zawiązały firmę pod nazwą "Towarzystwo Tramwajów Elektrycznych w Zagłębiu Dąbrowskim Spółka z ograniczoną poręką" z siedzibą w Będzinie. 26 lutego 1926 roku minister komunikacji wydał zezwolenie na odstąpienie koncesji nowej spółce o nazwie "Tramwaje Elektryczne w Zagłębiu Dąbrowskim Spółka Akcyjna" z siedzibą w Sosnowcu. Prace ziemne przy budowie zajezdni rozpoczęto już w połowie 1926 roku. Pierwszy etap budowy przewidywał budowę sieci o długości 26 km (łącznie z mijankami o torami w zajezdni). Tory starano się układać na osobnych torowiskach. Energię elektryczną do zasilania sieci trakcyjnej otzrymywano z, czynnej od 1913 roku Elektrowni Okręgowej w Będzinie przez dwie podstacje w Sosnowcu i Będzinie. Przy ulicy Okrzei w Będzinie wzniesiono dużą zajezdnię w której stacjonował tabor w ilości 14 wozów silnikowych i 16 wagonów doczepnych (sprowadzonych z Anglii).
Ruch tramwajowy na terenie Zagłębia Dąbrowskiego zainaugurowano 18 stycznia 1928 roku uruchomieniem linii Sosnowiec - Będzin. Kolejne odcinki oddano do eksploatacji w tym samym roku: 11 lutego na trasie Będzin - Dąbrowa Kościół, 14 lipca na trasie Sosnowiec - Szopienice i 31 października na odcinku Dąbrowa Kościół - Reden. Należy zwrócić uwagę na fakt, że w omawianym 1928 roku Szopienice miały połączenie tylko z dzielnicą Sosnowca leżącą z zachodniej strony torów kolejowych. Pasażerowie chcący kontynuować podróż w kierunku Będzina lub Dąbrowy musieli przejść pieszo przez tory kolejowe i przesiąść się do tramwaju, który rozpoczynał jazdę na mijance końcowej znajdującej się przy dawnym urzędzie pocztowym na ulicy 3 Maja. Niewygoda ta była udziałem pasażerów aż do 1931 roku, kiedy wybudowano wiadukt pod torami stacji Sosnowiec Główny. Dopiero od 2 marca tego roku, po uruchomieniu odcinka toru pod wiaduktem możemy mówić o połączeniu tramwajów śląskich z dąbrowskimi. W kolejnych latach kontynuowano rozbudowę sieci tramwajowej. 27 stycznia 1929 roku przekazano do ekslploatacji linię z Będzina do Czeladzi.W rok u 1929, na terenie Zagłębia funkcjonują pierwsze trzy linie tramwajowe, które także obecnie odgrywają kluczową rolę (wówczas jeszcze bez numerów): - Dąbrowa - Będzin - Sosnowiec, - Czeladź - Będzin - Sosnowiec, - Sosnowiec - Szopienice. Łącznie 19 kilometrów linii. W tym samym roku pojawiają się plany rozbudowy sieci tramwajowej. Planowano wybudować... 45 km linii. Większość z nich nie powstało do dzisiaj, m.in.: Czeladź - Siemianowice, Czeladź - Milowice, Ludwik - Dębowa Góra - Niwka, Dąbrowa - Strzemieszyce, Dąbrowa - Zagórze - Niwka. Powstała jedynie linia nr 24 Milowice - Sosnowiec - Ludwik - Środula. Już w 1931 roku relacje przewozowe ekslploatowane na zbudowanych do tej pory liniach były ponumerowane: nr 21: Sosnowiec - Dąbrowa nr 22: Sosnowiec - Czeladź nr 23: Sosnowiec - Szopienice W roku 1933 przystąpiono do budowy miejskiej linii w Sosnowcu na trasie Huta "Milowice" - ulica Okrzei. Wymienioną linię realizowano zasadniczo od 7 grudnia 1933 roku, kiedy uruchomiono odcinek między hutą a mostem na Przemszy, do 1 maja roku następnego. Ostatni jednak odcinek oddano do eksploatacji dopiero 22 grudnia 1935 roku po ukończeniu wiaduktu nad torem bocznicy prowadzącej ze stacji Sosnowiec do Kopalni "Renard" (obecnie "Sosnowiec"). Długość linii tramwajowych na terenie Zagłębia Dąbrowskiego w 1937 roku wynosiła 25,530 km.

W dniu wybuchu II wojny światowej, także w dniu następnym komunikacja tramwajowa funkcjonowała bez zakłóceń. Dopiero po wkroczeniu wojsk niemieckich na teren miast regionu 3 i 4 września nastąpiła przerwa w kursowaniu tramwajów. Z powodu wysadzenia mostów w Chebziu i Będzinie przez cofające się wojska polskie ruch pociągów na przyległych odcinkach zawieszono. Naprawa mostu nad rzeką Czarną Przemszą w Będzinie została ukończona dopiero w 1941 roku. Do tego czasu miasto Czeladź pozostało bez komunikacji tramwajowej, a pasażerów przewoziły zastępczo autobusy. 5 września 1939 roku nad tramwajami katowickimi i dąbrowskimi ustanowiono przymusowy zarząd niemiecki. W czasie trwania wojny nie budowano nowych linii tramwajowych. 

W lipcu 1945 roku całą sieć tramwajową przyporządkowano przedsiębiorstwu o nazwie "Koleje Elektryczne Zagłębia Śląsko-Dąbrowskiego" z przymusowym zarządem państwowym Ministerstwa Komunikacji.Po zakończeniu wojny... jakby inaczej... pojawiły się plany rozbudowy linii tramwajowych... nowe plany, nowe linie, m. in. : - Sosnowiec - Pogoń - Piaski - Czeladź - Czeladź - Grodziec (projekt pojawia się epizodycznie w końcu lat 50., równie szybko znika) 15 listopada 1948 roku utworzono związek między komunalny pod nazwą "Śląsko-Dąbrowskie Linie Komunikacyjne" z siedzibą w Katowicach. Związek ten przejął zarządzanie nad siecią tramwajową i autobusową. Uchwałą Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach z dnia 27 lutego 1951 roku "Śląsko-Dąbrowskie Linie Komunikacyjne" przekształcono w "Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Katowicach". 

Przez lata sieć tramwajowa ulegała systematycznej rozbudowie i modernizacji. Niestety w roku 1961 zlikwidowane zostało połączenie Czeladź - Sosnowiec. Linia 22 jeździła do Będzina, a później przedłużono ją do Dąbrowy Górniczej.. W latach 1975-1977 Aleja Kołłątaja i ulica Małobądzka w Będzinie na całej swej długości uzyskały dwie jezdnie z wydzielonym, podwójnym torowiskiem pośrodku. Z powodu konieczności wyburzenia starej zajezdni tramwajowej zbudowano nową, na 150 wagonów w dzielnicy Gzichów. Na skrzyżowaniu linii tramwajowych i ulic z Czeladzi do Dąbrowy Górniczej oraz z Sosnowca do Grodźca w lipcu 1978 roku powstała Pętla (Rondo) Czeladzka - obecnie główny węzeł komunikacyjny miasta Będzina. W drugiej połowie 1983 roku przełożono końcowy fragment linii nr 22 w Czeladzi na nowe torowisko przy ulicy Kombatantów oraz wybudowano dużą pętlę torową i zlikwidowano dotychczasowe torowisko na Rynku. W roku 2002 na trasie Czeladź - Dąbrowa Górnicza zaczęła kursować linia 32. 

KRWAWA ŚRODA

"KRWAWA ŚRODA"

          17 lipca 1940 roku to dzień, który na zawsze przeszedł do historii miasta. Hitlerowski okupant przeprowadził w tym dniu akcje pacyfikacyjną, która przetrwała w pamięci mieszkańców jako "krwawa środa".
          Najwięcej wątpliwości budzi przyczyna brutalnej pacyfikacji miasta w dniu 17 lipca 1940 r. Różni badacze opisujący historię miasta, różnie "widzą" to wydarzenie. "Naświetlenie Kazimierza Sarny i Władysława Kwaśniaka jest w tym punkcie dość zbieżne. Według pierwszego, "Dnia 1 lipca 1940 r. policja niemiecka natrafiła na ukrywającego się w Czeladzi przy ul. Reymonta porucznika W.P., Stanisława Kowalskiego. Ten salwujący się ucieczką na prześcieradle z drugiego piętra, ranił z pistoletu goniącego go policjanta. Nie zdołano go schwytać, ale władze niemieckie wywarły zemstę na mieszkańcach Czeladzi. Chodziło też może Niemcom o osłabienie, jeśli nie rozbicie, narastającego tam oporu". W. Kwaśniak pisze, że "Krwawa Środa" zaczęła się "od działającej na terenie Czeladzi grupy powstańców śląskich, którzy po kampanii wrześniowej nie mogli wracać na Śląsk.... Między nimi był por. W. P. Stanisław Kowalski, pracujący w kop. "Saturn". Niemiecki policjant, który go prawdopodobnie rozpoznał, chciał go zatrzymać na czeladzkim rynku i zaareszto-wać". Kowalski przewrócił policjanta, wyrwał mu rewolwer i ciężko go ranił. Na Piaskach, wraz z innym Ślązakiem otrzymał pieniądze od stolarza Mieczysława Górskiego i w nocy uciekł do Gene-ralnego Gubernatorstwa. Zdarzenie to opowieść Cz. Niemyskiej-Rączaszkowej relacjonuje następująco: "Wiosną 1941 r. w okolicznościach, posiadających bardzo wiele różnych wersji został postrzelony niemiecki policjant, przez Józefa Kowalskiego (który prawdopodobnie zginął potem w partyzantce pod ps. "Wąsik" w Górach Świętokrzyskich), który w miejscowym szpitalu wrócił zresztą do zdrowia". Są też inne wersje. Doc, Marian Chrze-szczyk, który osobiście przeżył "Krwawą Środę", poinformował na wspomnianym spotkaniu w grudniu 1992 r., iż oficer SS oznajmił grupie mieszkańców zebranych przy ul. Legionów, że przyczyną akcji niemieckiej było zabicie dwóch żandarmów. Wreszcie jeden ze świadków, zeznający na początku 1946 r. przed Sądem Spe-cjalnym w Czeladzi, podał, iż Niemcy ogłosili, że na parę dni przed pacyfikacją dezerter z Wehrmachtu postrzelił usiłującego zatrzymać go policjanta. Ponieważ stało sie to na terenie Czela-dzi, mieszkańcy musieli ponieść karę; ich bowiem obowiązkiem było zatrzymanie i oddanie dezertera w ręce władz niemieckich.
          Akcja niemiecka zaczęła się wcześnie rano, jeszcze przed wschodem słońca. Zaskoczenie mieszkańców było całkowite. Gdy budzący się ze snu chcieli wyjrzeć przez okno, lub wyjść przed dom, natykali się na czujne posterunki. Nikt nie mógł opuścić mieszkania. Według świadectw na początku 1946 r. Niemcy użyli wówczas ok. 3300 policjantów, gestapowców i żołnierzy Wehrmachtu, co jednak wydaje się oceną mocno przesadzoną. Tym bardziej wątpliwe są wyższe liczby. (Zdaniem doc. Hl. Chrze-szczyka - 5 tys. funkcjonariuszy). Wielu posługiwało się gwarą śląską; dowodzi to, że Niemcy ściągnęli swe siły z całej okolicy, zapewne kilkuset ludzi. Niespodziewanie uwięzieni Czeladzianie gubili się w domysłach. Nie wiedzieli co ich czeka, jakie są zamiary Niemców, którzy podobno grozili, że część zatrzymanych będą rozstrzeliwać. Tymczasem specjalne grupy policji, gestapo i wojska kolejno otaczały wybrane strefy miasta. W domach przeprowadzano rewizje, zaglądano nawet do pieców. Wszystkich mężczyzn Niemcy zabierali ze sobą i prowadzili na określone miejsce, gdzie kazali im się kłaść twarzą do ziemi, z rękami na karku. Gdy zgromadzono większą liczbę Polaków, prowadzono ich na jeden z 6 czy 8 punktów zbiorczych, jakie rozlokowano na terenie miasta. Pędzeni ludzie czuli się niesamowicie. Wszędzie panował ożywiony ruch, Niemcy co chwilę wyprowadzali z domów zatrzymanych mężczyzn, krzyczeli na nich, uderzali kolbami karabinów. Wokół działy się dantejskie sceny. Na punkty zbiorcze spędzono całą dorosłą męską ludność Czeladzi.




          Główny punkt zbiorczy zatrzymanych Polaków mieścił się na dziedzińcu szkoły powszechnej przy ul. Będzińskiej. Wstrząsające wrażenie robiło około 3 tysięcy mężczyzn leżących twarzami do ziemi i rękami na karku. Potęgowali je uzbrojeni strażnicy i karabi-ny maszynowe wymierzone w leżących ludzi. Jak zeznał po wojnie jeden ze świadków, "Gdy nas przyprowadzono na plac, myśleliśmy, że to już trupy". Każdy z leżących starał się zachowywać jak najspokojniej, bo najmniejszy ruch ściągał na niego cios kolbą lub był kopany ciężkim żołnierskim butem. Strażnicy deptali ludzi, wymierzając "kary" za jakieś "przewinienia". Sytuację uwięzionych pogarszała pogoda. 17 lipca 1940 r. był pięknym upalnym dniem. Żar lejący się z nieba powiększał udrękę, trwającą często wiele godzin. Przerażało bestialstwo okupantów. W pewnym momencie przybiegła żona żydowskiego handlarza Jakubowicza, prosząc by zwolniono go, ponieważ był chory. Niemcy strażnicy wywołali nieszczęśnika i na oczach zmartwiałej kobiety zbili do nieprzytomności. Ocucili go wodą i znów bili. Na koniec rzucili w kąt szkolnego dziedzińca.Około godziny 12-tej rozpoczęto przesłuchiwanie aresztowanych. Partiami wezwano ich do jednej z sal szkolnych, gdzie urzędował "sztab" gestapo. Pytano każdego czy i gdzie pracuje, od pracujących żądano okazania dowodu zatrudnienia. Należało przejść przez szpaler gestapowców stojących w korytarzu. Z obydwu stron szpaleru stali żołnierze z pałkami i z całej siły okładali przechodzących. Niektórych chwytano i bito na stole ustawionym na korytarzu - do nieprzytomności. "Przesłuchiwanie" trwało dwie godziny, po czym zebranych na tym punkcie rozpuszczono, z wyjątkiem 14-tu, których umieszczono w obozie w Sosnowcu. Specjalny punkt urządzili Niemcy w budynku Magistratu, gdzie dobrany oddział gestapo pastwił się nad ludźmi z wyjątkową brutalnością. Znalazł się tu ks. Sawula, mgr Kostro, Zarzycka, Michalski i wielu innych. Stosowano wobec nich wymyślne tortury. Zbitym, wkręcano do nosa i uszu gumowe węże połączone z hydrantem. Następnie przewieziono wszystkich do Sosnowca, do obozu przy zakładzie Schona. W punkcie zbiorczym położonym przy ul. Ks. Pieńkowskiego każdy przyprowadzony musiał czołgać się na brzuchu. Gdy ktoś robił to zdaniem oprawców wolno, musiał czołgać się kilka razy. Nie oszczędzono nawet księdza zwolnionego już z innego punktu, gdzie był okrutnie maltretowany. Doc. Marian Chrzeszczyk wspomina, że w punkcie przy ul. Legionów kazano Żydom tańczyć, wycinano im znaki na głowach. Jakaś kobieta gdy to zobaczyła, zaczęła krzyczeć - "przyszła Polska". Nieco danych o przebiegu "Krwawej Środy" na Piaskach przekazuje broszura W. Kwaśniaka; było podobnie. Oprócz ludzi hitlerowcy wywieźli tego dnia z Czeladzi kilkanaście samochodów załadowanych przedmiotami codziennego użytku zabranymi mieszkańcom. Według ustaleń Kazimierza Sarny, ogółem Niemcy aresztowali w dniu 17 lipca 1940 r. ponad 200 osób, w tym Ignacego Frąckiewicza (ps."Topór") komendanta czeladzkiej Inspekcji Związku Orła Białego, którego wywieźli do Sosnowca.
          Niemcy z pewnością szukali ludzi zaangażowanch w ruch oporu, o których coś wiedzieli. Trafne wydaje się również przypuszczenie Wita Gruszki, że zabrano także ludzi, u których znaleziono rzeczy zakazane Polakom przez okupanta: aparaty radiowe, mundury wojskowe, sztandary polskie, a przede wszystkim broń. Los ich wszystkich nadal wymaga badań. 
          Oprócz wielkich akcji pacyfikacyjnych, masowych aresztowań, łapanek, wywózek na roboty do Rzeszy - równie okrutny był terror codzienny: rewizje, pojedyncze aresztowania, groza sądów wojskowych, pościgi za członkami organizacji konspiracyjnych i każdym kto wydał się władzom niemieckim podejrzany. Mimo to hitlerowcom nie udało się stłumić ruchu oporu w Czeladzi. Trwał on i rozwijał się. Miasto nie stało się bezpiecznym "gniazdem niemczyzny. Zblżający się front zmusił Niemców do ostatecznej rezygnacji z planów "przebudowy" Zagłębia Dąbrowskiego. 

PRZYNALEŻNOŚĆ ADMINISTRACYJNA

PRZYNALEŻNOŚĆ ADMINISTRACYJNA CZELADZI

Krótka historia przynależności administracyjnej Czeladzi.

We wczesnym średniowieczu, aż do 1178 roku Czeladź należała do Małopolski, stanowiąc tzw. Ziemię Krakowską. W 1177 lub 1178 roku Kazimierz Sprawiedliwy ofiarował te tereny tzw. kasztelanię bytomską Mieszkowi Plątonogiemu (księciu na Opolu) jako prezent dla swego chrześniaka Kazimierza. W 1228 roku ks. Kazimierz I Opolski (syn Mieszka) ofiaruje Czeladź Komesowi Klemensowi z Ruszczy. W 1238 roku Klemens z Ruszczy przekazuje Czeladź klasztorowi Benedyktynek w Staniątkach, jako posag swej córki Wisenny, ksieni klasztoru w Staniątkach. W1260 roku ks. Władysław Opolski odkupuje Czeladź od klasztoru. Po 1281 roku ks. Władysław Opolski dokonuj e podziału księstwa między 4 synów. Z tego podziału ks. Kazimierz II otrzymał ziemię Bytomską i Siewierską, a więc także i Czeladź. W tym czasie Śląsk traci niepodległość na rzecz króla czeskiego Wacława II. Hołd lenny złożono 9.1.1289 r. w Pradze. W 1312 roku po śmierci ks. Kazimierza majątek przejmuje książę na Bytomiu Władysław. Władysław panuje w latach 1327-1351. W 1351-1355 rządy przejął syn Kazimierza ks. Bolko Bytomski. W 1366 roku ks. Przemysław Noszak cieszyński oddaje ziemię siewierską (w tym także Czeladź) w lenno korony czeskiej. Zmarł w 1410 r. Władzę przejmuje syn Przemysława Noszaka - Bolesław, który sprawuje ją do śmierci w 1434 roku. Zostawił 4 synów: Wacława, Władysława, Przemysława i Bolesława. Okręg siewierski przypada ks. Wacławowi. 30 grudnia 1443 roku ks. Wacław Cieszyński sprzedaje Czeladź wraz z Siewierszczyzną Zbigniewowi Oleśnickiemu biskupowi krakowskiemu. W 1443 roku brat Bolka ks. Wacław Cieszyński, niezadowolony ze sprzedaży, siłą zagarnia Czeladź i okupuje ją przez 3 lata. Odzyskaną przez wojska królewskie polskie Czeladź, Zbigniew Oleśnicki przekazuje kapitule krakowskiej, która tworzy samodzielne księstwo Siewierskie na czele którego każdorazowo stoi biskup krakowski.

W roku 1790 mocą uchwały Sejmu Wielkiego rozwiązano Księstwo Siewierskie, a Czeladź stała się "Wolnym Miastem Rzeczypospolitej".
W 1793 roku, po II rozbiorze Polski, Czeladź znalazła się w granicach państwa pruskiego, wchodząc w skład tzw. Neu-Schlesien (Nowy Śląsk) powiat Siewierski.
1806 r. Wkroczenie wojsk francuskich.
1807-1813. Utworzenie Księstwa Warszawskiego. Napoleon obdarowuje swoich żołnierzy majątkami w Polsce. Marszałek Lannes ks. Montebello otrzymuje księstwo Siewierskie, także Czeladź. Są to tzw. donacje.
Rok 1815. Likwidacja Księstwa Warszawskiego, powstaje Królestwo Kongresowe, do którego włączona także Czeladź (zabór rosyjski).
Rok 1816. Nowy podział administracyjny na departamenty. Czeladź wchodzi w skład powiatu Olkuskiego, VII Departamentu Krakowskiego.
1861. Powtórna reorganizacja. Czeladź, pow. Olkusz, woj. Kieleckie.
1863. Powtórna reorganizacja. Czeladź, pow. Olkuski, woj. Radom.
1867. Nowa reorganizacja. Czeladź, pow. Będzin, gubernia Piotrkowska.
Rok 1870. Odebranie praw miejskich Czeladzi. Powstaje osada Czeladź, gmina Gzichów, pow. Będzin, gubernia Piotrkowska.
Rok 1914. Wybuch I wojny światowej. Okupacja niemiecka.
Rok 1915. Czeladź odzyskuje prawa miej skie. Nadal powiat Będzin z siedzibą w Sosnowcu.
Rok 1919. Czeladź, pow. Będzin, woj. Kieleckie (do 1939 r.)
Rok 1939. Wybuch II wojny światowej. Okupacja niemiecka. Czeladź.
pow. Będzin. Rejencja Katowicka (do 1945 r.).
Rok 1945. Czeladź, pow. Będzin, woj. Katowickie.
Rok 1957. Miasto Czeladź - powiat miejski, woj. Katowickie.
Rok 1975 Miasto Czeladź - woj. Katowickie
Rok 1999 Miasto Czeladź - pow. będziński, woj. sląskie